Typ tekstu: Książka
Autor: Breza Tadeusz
Tytuł: Urząd
Rok wydania: 1984
Rok powstania: 1960
Zamarłem.
- Nie będę mógł - wyszeptałem: - Niestety.
- Ale co się stało? Co zaszło takiego?
- Nic zupełnie! Jesteśmy tylko po prostu zmuszeni cofnąć panu zezwolenie.
Ja z uporem:
- Musiało więc coś zajść nowego! Musiał zostać w stosunku do mojej osoby sformułowany jakiś zarzut. A ponieważ nic, absolutnie nic nie mam sobie do zarzucenia, jestem pewien, że to nieporozumienie.
Pan Corsi grzecznie, poruszając wyraziście wargami, jakby mówił do głuchoniemego:
- Pan przyjechał z Polski? Nieprawdaż?
- Przecież to było od początku wiadome. Że z Krakowa. Jeszcześmy nawet rozmawiali o tym mieście. Przypomina sobie pan?
- Pan przyjechał z Polski. Nieprawdaż? - powtórzył. Nie ja byłem głuchy. On był
Zamarłem.<br>- Nie będę mógł - wyszeptałem: - Niestety.<br>- Ale co się stało? Co zaszło takiego?<br>- Nic zupełnie! Jesteśmy tylko po prostu zmuszeni cofnąć panu zezwolenie.<br>Ja z uporem:<br>- Musiało więc coś zajść nowego! Musiał zostać w stosunku do mojej osoby sformułowany jakiś zarzut. A ponieważ nic, absolutnie nic nie mam sobie do zarzucenia, jestem pewien, że to nieporozumienie. <br>Pan Corsi grzecznie, poruszając wyraziście wargami, jakby mówił do głuchoniemego:<br>- Pan przyjechał z Polski? Nieprawdaż?<br>- Przecież to było od początku wiadome. Że z Krakowa. Jeszcześmy nawet rozmawiali o tym mieście. Przypomina sobie pan?<br>- Pan przyjechał z Polski. Nieprawdaż? - powtórzył. Nie ja byłem głuchy. On był
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego