Jurek Radziwiłowicz to jedyny mężczyzna, z którym mam ślub kościelny. Po nakręceniu sceny naszego ślubu do filmu "Człowiek z żelaza", ksiądz, który nam go udzielał, wziął nas na bok i zapytał, czy nie mieliśmy przypadkiem prawdziwych intencji. Odpowiedzieliśmy, że nie. Wtedy odetchnął i powiedział, że gdybyśmy mieli, ślub byłby w zasadzie ważny.<br>Nie mieliśmy intencji, ale coś tajemniczego nas wiąże, od pierwszego spotkania w "Człowieku z marmuru" do dzisiaj.<br>Widujemy się rzadko, prawie zawsze przy okazji zawodowych obowiązków, za każdym razem rzucamy się na siebie z radością i nic ani nikt, łącznie z reżyserem, nie jest nam w stanie przeszkodzić w