powstaniu. <br><br>Wszystko uwikłane w tę sprawę narodową. Kolejne stulecia nic nie zmieniają. Nawet sześćdziesiąty ósmy zaczął się od tych Dziadów. Na świecie dzieci-kwiaty, wolna miłość, koraliki, kolorowe spódnice, długie włosy, a tutaj Dziady. Gówno, nie rewolta studencka, zżymał się, gdy porównywano warszawski Marzec z paryskim Majem. <br>Wszystko tutaj wtórne, zasrane peryferie, jedna wielka wiocha. I zawsze mieli i będą mieć nas w dupie. Bo nic stąd nie wyszło. Ani wielka idea, ani prawdziwie poruszająca sztuka, ani nawet syfiasta komercja, chociażby marka butów lub bodaj śrubka, które zdobyłyby gdziekolwiek szersze znaczenie lub popularność. Po prostu nic.<br>Złość poety Andrzeja Kropli i