Danke, Herr Professor... <br>Odwrócił się. Patrzył na wychodzących z cmentarza, na którym spoczęli jego ojciec i ksiądz Joachim. <br>Tuż przy bramie, od strony rzeki, stali... "Tak, to oni. Chłopcy z Fruhlingserwachen". <br>Zbici w gromadę, plecami do wychodzących, w jednej ręce czapka, w drugiej papieros. "Jakby czekali, aż wszyscy wyjdą..." <br>Gertę zastał w biurze proboszcza. Roztrzęsioną. Odkładała słuchawkę. Wyjął portfel. Była tak załamana, że musiał za nią przeliczyć dni swego pobytu na krocie złotówek. Podsunęła mu podłużną księgę, gdzie wpisała kwotę. Wręczyła mu długopis. <br>- Bitte, unterschreiben Sie hier, Herr Professor... <br>Podpisał rachunek z dziwnym uczuciem powrotu do banalności, do świata spraw przyziemnych