wstaniesz z łóżka, <br>to pomówimy. <br><br>I nie wiadomo dlaczego, te słowa znowu obudziły we mnie <br>nadzieję. <br><br>Brałam bez sprzeciwu wszystkie lekarstwa, starałam się <br>dużo jeść i czekałam upragnionego dnia, kiedy <br>wuj Antoś pozwoli mi już nareszcie wstać.<br><br>Pewnego popołudnia, gdy drzemałam po obiedzie (byłam tak <br>wyczerpana, że po każdym posiłku zasypiałam), usłyszałam, <br>iż w sąsiednim pokoju mama mówi do kogoś: <br><br>- To doprawdy zdumiewające, jak ona się przywiązała <br>do tej małej! I co ja mam teraz zrobić? Gdyby po tej <br>chorobie znowu coś innego... <br><br>A potem głos Katarzyny: <br><br>- Oni się wyprowadzają, proszę pani doktorowej, więc <br>to się jakoś wszystko samo ułoży. <br><br>Kto