Typ tekstu: Książka
Autor: Andrzej Czcibor-Piotrowski
Tytuł: Cud w Esfahanie
Rok: 2001
wszystkim,
a tymczasem drogę zagrodziła nam burza:
na autobus runęła zwarta ściana piasku, pojazd nagle stanął, zasypał nas drobny pył, zrównując niemal z pustynią,
i przypomniała mi się rosyjska pieśń, którą śpiewał nam, Ani i mnie, jurodiwyj Griszka z bani, ksiądz Grzegorz, w tej swojej śródleśnej cerkiewce, pieśń o kraju zasypywanym, zawiewanym śniegiem, i żałowałem, że nie nauczyłem się jej na pamięć, nie zapamiętałem słów, ale trwały we mnie strzępy melodii, jakże przejmującej w każdym dźwięku,
ale miałem to właśnie przed oczyma: przysypywał, zawiewał nas nie śnieg, lecz piasek, i mogliśmy tylko czekać, aż wichura ucichnie, pył osiądzie jak pożółkłe pierze
wszystkim,<br>a tymczasem drogę zagrodziła nam burza:<br>na autobus runęła zwarta ściana piasku, pojazd nagle stanął, zasypał nas drobny pył, zrównując niemal z pustynią,<br>i przypomniała mi się rosyjska pieśń, którą śpiewał nam, Ani i mnie, jurodiwyj Griszka z bani, ksiądz Grzegorz, w tej swojej śródleśnej cerkiewce, pieśń o kraju zasypywanym, zawiewanym śniegiem, i żałowałem, że nie nauczyłem się jej na pamięć, nie zapamiętałem słów, ale trwały we mnie strzępy melodii, jakże przejmującej w każdym dźwięku,<br>ale miałem to właśnie przed oczyma: przysypywał, zawiewał nas nie śnieg, lecz piasek, i mogliśmy tylko czekać, aż wichura ucichnie, pył osiądzie jak pożółkłe pierze
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego