Typ tekstu: Prasa
Tytuł: Cosmopolitan
Nr: 6
Miejsce wydania: Warszawa
Rok: 1999
hiper zadanie. Intuicja jak zwykle mnie nie zawiodła. - Czy mogłaby pani w piątek odebrać mojego kuzyna z lotniska? Przylatuje z Londynu. Nick jest trochę roztargniony i słabo mówi po polsku.
W piątek, zaopatrzona w samochód szefa i rysopis dwumetrowego dryblasa, ruszyłam na lotnisko. Warszawskie korki mają jednak jedną cechę wszystkich zatorów ulicznych: powodują, że nigdzie nie dojeżdżasz punktualnie, nawet jeśli wyjdziesz trzy dni wcześniej. Spóźniona, bez tchu, czerwona z zimna i ze złości wbiegłam na lotnisko. Nicka ani śladu. Nagle ktoś dotknął mojego ramienia. - To ty jesteś Julia. - Yes, I am. Tak, to ja - poprawiłam się szybko, uświadamiając sobie, że kuzyn
hiper&lt;/&gt; zadanie. Intuicja jak zwykle mnie nie zawiodła. - Czy mogłaby pani w piątek odebrać mojego kuzyna z lotniska? Przylatuje z Londynu. Nick jest trochę roztargniony i słabo mówi po polsku. <br>W piątek, zaopatrzona w samochód szefa i rysopis dwumetrowego dryblasa, ruszyłam na lotnisko. Warszawskie korki mają jednak jedną cechę wszystkich zatorów ulicznych: powodują, że nigdzie nie dojeżdżasz punktualnie, nawet jeśli wyjdziesz trzy dni wcześniej. Spóźniona, bez tchu, czerwona z zimna i ze złości wbiegłam na lotnisko. Nicka ani śladu. Nagle ktoś dotknął mojego ramienia. - To ty jesteś Julia. - Yes, I am. Tak, to ja - poprawiłam się szybko, uświadamiając sobie, że kuzyn
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego