Dwieście lat temu Nowe Miasto warszawskie otoczone było wielkimi moczarami i gęstymi zaroślami, w których nierzadko ukrywał się zwierz dziki, tak że zdarzało się nieraz, iż mroźną zimą głodne wilki przybiegały na rynek nowomiejski i wyły po nocach przed jatkami rzeźników.<br>W czas takiej to właśnie zimy długotrwałej, w wieczór zawieruchą śnieżną dmący, do jednej z gospód w pobliżu kościoła Panny Marii przywlókł się stary, obdarty, skulony z zimna dziad.<br>Rozejrzał się po izbie obszernej, o gościnę pokornie poprosił, że to - powiada - nie ma się gdzie schronić, a głodny jest taki, iż nogi go już nosić nie zdołają.<br>Choć żebrakowi źle