Pułkownika Koca", londyński oficer łącznikowy najpierw długo przyglądał się im z daleka, wreszcie sądząc, że ma do czynienia z agendą Rządu Tymczasowego, zastawił na nich sidła. Wypenetrowawszy ich chody w zajmowanym przez Anglików parku samochodowym, złożył im niespodziewaną wizytę. Przedstawił się chłodno i oficjalnie przystąpił do rzeczy.<br>Mówił długo o zawikłanej sytuacji prawno-państwowej, aż klucząc i manewrując wjechał na tereny ich zakazanej działalności samochodowo-marynarskiej. Pewny wciąż, że ma do czynienia z ludźmi zagrożonymi kompromitacją w swej oficjalnej robocie, dał im niedwuznacznie do zrozumienia, że "w pewnych okolicznościach mógłby z uwagi na zawsze obowiązującą, mimo różnicy poglądów politycznych, narodową solidarność