terminów sądowych, to są wszystko rzeczy dobrze znane, a jednak przeczytałem te słowa z uczuciem przykrości, zaskoczenia i zgrozy. Sprawa zakatowania na śmierć warszawskiego maturzysty nie da się uśrednić, wtłoczyć w ramy statystyki z napadami czy złodziejstwami, ustawić w rządku. Jest bolesną raną społeczną, dziesięcioletnią, dramatyczną zaległością wymiaru sprawiedliwości. Myślałem zawsze, że mimo rutyny, na którą wydany jest każdy zawód, sędzia, obywatel przecież, zachowuje wrażliwość na uczucia i pragnienia społeczne, a są one w tym przypadku takie, by nareszcie wyjaśnić do końca i w praworządnym procesie tę mroczną zbrodnię. Jak widać, pomyliłem się, przepraszam, więcej nie będę. <br><au>St. Pod.</></><br><br><div type="art"><br><tit>Widziane z