spływało w nią wspólnym drżeniem obojga, i odwróciłem się, i uciekałem, i w uszach brzmiał mi wciąż ich ucichający z wolna krzyk, i pomyślałem:<br>"Czyżby to aż tak bolało!"<br>i uderzyło mnie to, jak bliskie są siebie te uniesienia, raz duchowe, raz cielesne, że nie dzieli ich wyraźna granica, że zbiegają się, łączą w przeczuciu nieskończonego, i oszołomiony tym odkryciem wśliznąłem się niepostrzeżenie do naszej przestronnej sypialni z dwoma szeregami łóżek, i po chwili leżałem już pod siatką moskitiery, i nim usnąłem, powtarzałem w myślach słowa pieśni:<br><br>Obmyj sprośności win nieczyste,<br>Jezu Chryste,<br>amen...<br><br>a za murem osioł wciąż jeszcze rżał