Typ tekstu: Książka
Autor: Mariusz Sieniewicz
Tytuł: Czwarte niebo
Rok: 2003
mieszkanie. Apokaliptyka, panie! - wykrzyknął Rubin.
"Więc to takie kwiatki" - pomyślał Zygmunt, choć ani przez chwilę nie dał po sobie niczego poznać. No, nie chodzi oczywiście o laski, lecz o limuzynę i goryli. Dobrze, że o nim i Północnym nikt nie wie.
- Rubin, bez oszołomstwa! Czy to nie mógł być zwykły zboczeniec, w dodatku milioner? - zapytał niewinnie.
Rubin wykonał nieokreślony ruch ręką i tym razem powiedział już normalnie, bez szeptu:
- Człowieku, podaję ci wersję. Od strony cmentarza ta limuzyna jechała! A u Józefa też cmentarz, nie? Wiadomo, jak to ugryźć, jak rozumieć, gdy tylko kościoły, cmentarze i cerkwie wokoło? Limuzyna jakaś dziwna
mieszkanie. Apokaliptyka, panie! - wykrzyknął Rubin.<br>"Więc to takie kwiatki" - pomyślał Zygmunt, choć ani przez chwilę nie dał po sobie niczego poznać. No, nie chodzi oczywiście o laski, lecz o limuzynę i goryli. Dobrze, że o nim i Północnym nikt nie wie.<br>- Rubin, bez oszołomstwa! Czy to nie mógł być zwykły zboczeniec, w dodatku milioner? - zapytał niewinnie.<br>Rubin wykonał nieokreślony ruch ręką i tym razem powiedział już normalnie, bez szeptu:<br>- Człowieku, podaję ci wersję. Od strony cmentarza ta limuzyna jechała! A u Józefa też cmentarz, nie? Wiadomo, jak to ugryźć, jak rozumieć, gdy tylko kościoły, cmentarze i cerkwie wokoło? Limuzyna jakaś dziwna
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego