popełniła, została pewnego ranka po prostu aresztowana".<br><br>Strach padł na wszystkich, od Frau Gebauer po kominiarza, który przypadkowo uczestniczył w weselu. Mama zaczęła przesiadywać w UB, usiłując się dowiedzieć, o co chodzi. Wraz z nią chodziły tam z tym pytaniem matki, ojcowie, żony, synowie oraz córki licznych aresztowanych i wszystkich zbywano tym samym: skoro ma nastąpić kara, to i wina być musi. Akta spraw wędrowały tajemniczymi drogami, nikt nie miał do nich wglądu, toteż zdezorientowani przestępcy istotnie na własną rękę szukali w sobie winy. Krewni zwykle nie przyjmowali tego do wiadomości i dalej wysiadywali na korytarzach, czekając nie wiadomo na co