widząc przelatującą nad sadem srokę, pognał za jej cieniem, naszczekując.<br> Spod sadu zaniosło mnie do stajni.<br> Zgrzebląc i szczotkując konie, nie omieszkałem również im naszeptywać do uszu tego wszystkiego, o czym przed chwilą dowiedział się pies.<br> Po czym ostrożnie, żeby nie zbudzić spracowanej matki, wszedłem na palcach do izby i zdejmując ze ściany lustro, wyniosłem je pod sad.<br> Lustro ustawiłem na studziennej cembrowinie i zacząłem się golić z parodniowego zarostu.<br> W lustrze odbijało się prawie całe błonie pod wierzbami i nasz koniec wsi.<br> Przyglądając się temu wszystkiemu, spostrzegłem, że po prawej stronie twarzy mam dom sołtysa, a po lewej ugiętą, jak