także nie spał. <br> Noc, która nadeszła, czarna i bezgwiezdna, wydawała się wcieloną rozpaczą. <br>Wicher dął ciągle, morze charczało, złe i zaciekłe. Najmniejszy podrzut, nagłe <br>przewalenie się okrętu na bok sprawiały, że leżący ludzie toczyli się po zalanym <br>wodą dnie, wpadali jedni na drugich. Skarżyli się jękiem i popłakiwali. Nie <br>byli zdolni nawet krzyczeć. Arystarch zdołał przynieść rannemu kilka łyków wody <br>na dnie dzbanka. To było wszystko, co mógł zdobyć. Potem pracował przy wynoszeniu <br>worków. Teraz leżał bezsilny. <br> Szary ranek nie przyniósł żadnej zmiany. Łukasz tylko spostrzegł, że nie ma <br>obok nich Pawła. Prze<br>straszył się. Przyszło mu do głowy, że Paweł