rodzaju stalówek, począwszy od prostych "serków" kończąc na pozłacanych, dostojnych "krzyżówkach".<br>Rano przed oficyną kotłowała się chmara dzieciaków. Turlały się w śniegu, ciskały kulami, darły się jak opętane. Zobaczywszy Hanię, rzuciły się ku zamkniętym drzwiom.<br>- My pierwsze, my, my się na książce znamy! - wyrostki, piersiaste dziewuchy odpychały kułakami młodszych.<br>Surmówna zduszona, unieruchomiona w masie ciał, utknęła. Pomógł sołtys. Ustawił w rządek, na początku maluchy, siedmio- i ośmiolatki. Wchodziły kolejno, szurały w sieni, chichocząc stawały przed stolikiem, podawały zawstydzone prawie niedosłyszalnie swoje nazwiska, imiona. Mało które przyniosło metrykę, nie wiedziały, ile mają lat. Spisywało się na arkuszu kancelaryjnym "na oko". Hania zwolniła