nas. Uświęcony był każdy moment życia. Tymczasem kiedy u nas w wielkich miastach zaczęły rwać się stosunki międzyludzkie, to okazało się, że my katolicy poza świątynią nie mamy zupełnie obyczajów. I teraz następuje olbrzymia potrzeba, aby ludzi nauczyć żyć po chrześcijańsku, czyli stworzyć im obyczaje. Problem nie polega na tym, żeby je odtworzyć, bo często jest to niemożliwe. Np. na wsi można było z okazji czerwcowego nabożeństwa spotkać się pod krzyżem i wspólnie modlić. Ale w mieście? Hałas, ruch, ulica, samochody. Inna atmosfera. Dlatego trzeba być kreatywnym i wymyślać obyczaje. Jeśli przyjrzycie się <orig>neokatechumenatowi</> czy Odnowie Charyzmatycznej, to się przekonacie, że tworzą