wszystkie przez to przechodziłyśmy. Rozwrzeszczany, niesforny bachor na ulicy doprowadza do szału. Dzieci na oddziale wydają się takie spokojne i mądre. Rozumieją swoja chorobę, rozumieją śmierć, są takie dojrzałe, wszystkie, nawet najmniejsze. Przy nich te zdrowe wydają się po prostu wstrętne, głupie i puste. Chciałoby się wziąć tęgi bykowiec i zerżnąć takiemu tyłek. Chore wydają nam się normalne, a zdrowe są jak wynaturzone potworki.<br>Po jakimś czasie to przechodzi, trzeba sobie wszystko ułożyć, posprzątać w głowie, ale to trwa. Gosia pewnie nie odejdzie. Ma wypisane na czole, że tu zostanie. Tylko jeszcze parę razy powie, że już ma dość, że odchodzi