w namiocie, powiódł bacznym, mądrym spojrzeniem po twarzach zebranych. Zrozumiał widocznie, co się stało, bo nie pytając o nic, zaczął mówić spokojnie, jakby nie pamiętając, w jakim celu zebrali się tu znakomici mężowie:<br>- Przed chwilą rozmawiałem z Furiusem. Jego rana na karku już prawie na wygojeniu. Ma żal do nas, żeśmy go ratowali. Powiada, że w całej armii rzymskiej nie znalazłoby się człowieka, który zechciałby ratować rannego nieprzyjaciela. Pyta, po cośmy go leczyli, gdy on żyć nie chce. Mówił, że całe szczęście, że go już nie wyślą do walki przeciw nam. Opowiadał o wielkości armii rzymskiej, o legionach obu Lukullusów, o