zarzucał Koźmian przede wszystkim nadmierną komercjalizację, upadek artystyczny, indyferentyzm moralno-obyczajowy graniczący często z wulgarnością i cynizmem, ciasno pojęty profesjonalizm literatów i bierne poddawanie się gustom oraz upodobaniom przeciętnego czytelnika, który nie reprezentował zazwyczaj żadnej kultury umysłowej, wreszcie zaś szarganie świętości, tzn. przeszłości historycznej i wielkiej tradycji narodu. Wszystko opanowała zgraja „gazeciarzy, redaktorów, autorów bredni i niesłychanych banialuk, które jak potok leją się z głów jałowych i piór nikczemnych zarobkiewiczów, żydów i lichwiarzy a istnych … bandytów".<br> Największe wszakże zagrożenie dla zdrowia moralnego polskiego społeczeństwa nadal widział Koźmian w poezji Mickiewicza, upatrując w nim „mistrza i kaziciela młodzieży, reformatora