Typ tekstu: Książka
Autor: Kowalewski Włodzimierz
Tytuł: Bóg zapłacz!
Rok: 2000
jesteś mente kaptus.
- Jak myślę, to nie mogę mówić.
- Ha, ha!... Dobre! Słyszysz, Żebujka?! - krzyknął do faceta wyciągniętego na łóżku pod samym oknem i smażącego się w upale. - "Myślę, więc nie mogę mówić"! Czadowny łeb, co nie?
- Powiedz, powiedz mi jeszcze, czemu oni tę muzykę tak mordują. Ciągle coś pluszcze, zgrzyta, kotłuje. Jakby mi ktoś szpile wsadzał...
- Nerwusek jesteś! Czyś ty nigdy na nic nie leżał? Muzyczka jest dla oznaczania pory dnia i dla terapii podobno. Ponosi cię, co? Kiepsko...

- Tak naprawdę, to bolało mnie strasznie, teraz też boli, może nie tak, ale paskudnie boli, paskudnie...
- Żebujka to koleś z jednej
jesteś mente kaptus.<br>- Jak myślę, to nie mogę mówić.<br>- Ha, ha!... Dobre! Słyszysz, Żebujka?! - krzyknął do faceta wyciągniętego na łóżku pod samym oknem i smażącego się w upale. - "Myślę, więc nie mogę mówić"! Czadowny łeb, co nie?<br>- Powiedz, powiedz mi jeszcze, czemu oni tę muzykę tak mordują. Ciągle coś pluszcze, zgrzyta, kotłuje. Jakby mi ktoś szpile wsadzał...<br>- Nerwusek jesteś! Czyś ty nigdy na nic nie leżał? Muzyczka jest dla oznaczania pory dnia i dla terapii podobno. Ponosi cię, co? Kiepsko... <br><br>- Tak naprawdę, to bolało mnie strasznie, teraz też boli, może nie tak, ale paskudnie boli, paskudnie...<br>- Żebujka to koleś z jednej
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego