Nie tylko młodzież, może bardziej jeszcze dyrektorzy galerii na Zachodzie stwarzają tę atmosferę, bo sami w czambuł ulegli magii tych kierunków. "Nasi poprzednicy nie poznali się na Cézannie, bronili akademizmu", zdają się myśleć, "teraz już nie damy się wyprzedzić nikomu". Wierzą, że abstrakcjonizm właśnie, i on jedynie, nosi w sobie ziarno przyszłej sztuki. Nie jestem wcale pewny, czy i teraz nie bronią w bardzo wielu wypadkach (jak kiedyś Nieuwerkerke za Napoleona III) akademizmu, ale nowego, na już blisko pięćdziesięcioletniej tradycji, Duchampa, Malewicza, Kandinsky'ego czy Mondriana.<br>Przypomina mi się jedna analogia sukcesu abstrakcjonistów - triumf kubizmu w Paryżu w latach 1925-1927. Wystawa