Typ tekstu: Książka
Autor: Kowalewski Włodzimierz
Tytuł: Bóg zapłacz!
Rok: 2000
udusi się pan, i tyle. Cierpliwości, tylko co nieco cierpliwości! - Uniósł brwi i zrobił minę człowieka zmuszonego do pozostania na stałe w labiryncie, z którego nie można znaleźć wyjścia.
- Ja nie wytrzymam - bełkotał Irek zrezygnowany.
Lekarz znów popatrzył na swój ekran i podsunął go Gudrun, której granatowe wargi uśmiechnęły się zimno. Rozmawiali przez chwilę półgłosem, kiwając głowami.
- Czy pan jest mobilny? Tak? To proszę po południu do gabinetu. Piętro niżej, numer czterysta szesnaście - polecił, wychodząc.
Obchód był zakończony. Sprzątaczka, jak co dzień rano, spryskała posadzkę płynem o ziołowym zapachu, a mały grubasek z obsługi wciągnął popiskujący wózek i rozdawał wszystkim foremki
udusi się pan, i tyle. Cierpliwości, tylko co nieco cierpliwości! - Uniósł brwi i zrobił minę człowieka zmuszonego do pozostania na stałe w labiryncie, z którego nie można znaleźć wyjścia.<br>- Ja nie wytrzymam - bełkotał Irek zrezygnowany.<br>Lekarz znów popatrzył na swój ekran i podsunął go Gudrun, której granatowe wargi uśmiechnęły się zimno. Rozmawiali przez chwilę półgłosem, kiwając głowami. <br>- Czy pan jest mobilny? Tak? To proszę po południu do gabinetu. Piętro niżej, numer czterysta szesnaście - polecił, wychodząc.<br>Obchód był zakończony. Sprzątaczka, jak co dzień rano, spryskała posadzkę płynem o ziołowym zapachu, a mały grubasek z obsługi wciągnął popiskujący wózek i rozdawał wszystkim foremki
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego