Typ tekstu: Książka
Autor: Krzysztoń Jerzy
Tytuł: Wielbłąd na stepie
Rok wydania: 1996
Rok powstania: 1978
idzie pożar!
- To siedźcie spokojnie na swoim brzegu i nie kręćcie głowy! Pożar nie zmoże rzeki.
- Dobrze wam gadać, jedrieni babuszki! Gdybyście tu byli... - z wściekłością cisnął słuchawkę na widełki.
Pożar podpełzł znacznie bliżej, widać już było strzelające płomienie; rozbuchane, rozpędzone morze skłębionego ognia i dymu, żar bił na odległość, zionąc swędem spalenizny. Powietrze stawało się dławiąco kwaśne. Płomienie przeskakiwały z kępy na kępę, wydłużały się smugami, jęzorami, z przeraźliwą zachłannością. Trwoga ogarniała patrzących. Mężczyźni rzucili się z wiadrami do rzeki, czerpali wodę i zlewali nią suche trawy na brzegu. Słońce wśród dymów chyliło się ku zachodowi i czyżby wiatr przycichał
idzie pożar!<br>- To siedźcie spokojnie na swoim brzegu i nie kręćcie głowy! Pożar nie zmoże rzeki.<br>- Dobrze wam gadać, &lt;foreign&gt;jedrieni babuszki&lt;/&gt;! Gdybyście tu byli... - z wściekłością cisnął słuchawkę na widełki.<br>Pożar podpełzł znacznie bliżej, widać już było strzelające płomienie; rozbuchane, rozpędzone morze skłębionego ognia i dymu, żar bił na odległość, zionąc swędem spalenizny. Powietrze stawało się dławiąco kwaśne. Płomienie przeskakiwały z kępy na kępę, wydłużały się smugami, jęzorami, z przeraźliwą zachłannością. Trwoga ogarniała patrzących. Mężczyźni rzucili się z wiadrami do rzeki, czerpali wodę i zlewali nią suche trawy na brzegu. Słońce wśród dymów chyliło się ku zachodowi i czyżby wiatr przycichał
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego