na niego znad kufla. <br>- Przygodzić? - powtórzył. - W czym? Łatwo się przekonać. Krzyknij: "Pomocy, Szarleju!", a pomoc będzie ci dana. <br>Reynevan wzruszył ramionami i odwrócił się z zamiarem odejścia. Potrącił kogoś. A ten ktoś uderzył jego konia tak mocno, że koń kwiknął i cisnął się, obalając go w gnój. <br>- Jak chodzisz, żłobie? Gdzie z tą chabetą? Tu jest miasto, nie twoja zafajdana wiocha! <br>Tym, który go potrącił i rugał, był jeden z trzech młodych mężczyzn, odzianych bogato, modnie i elegancko. Wszyscy trzej byli niezwykle podobni - ustrojeni w jednakowe fantazyjne fezy na włosach fryzowanych na żelazkach oraz watowane kabaty, pikowane tak gęsto, że