słowa, niezasłużone. Biedny Wiesław, w niczym nie mogę mu pomóc. Wstyd mi za Irenkę, chciałabym ją tłumaczyć przed nią samą.<br> Dla niej wróciłam do Warszawy. Chodzę na grób Konrada, znajduję go w szeregu podobnych, obmurowanych już kamieniem, dostojnych. Co roku państwowe delegacje kładą przed tablicą wieńce ze wstęgami. Na wstęgach złocą się litery. Obco. Oficjalnie nikt ich już o nic nie oskarża. Są daleko, minieni. Czy dzięki tym honorom, artykułom, filmom jest im lepiej, spokojniej? Czy nam jest spokojniej? Czy się pogodziłam? Nie. Powinnam może mieć satysfakcję, odczuwać zadośćuczynienie. Nie odczuwam. Nie wiem też, czy ci, co przeżyli, którzy starzeją się