siedziały tylko dwie kasjerki, które początkowo wzięły petenta za księdza. Bandyta zachowywał się bardzo spokojnie. Wyjął przedmiot przypominający pistolet i oświadczył paniom, że jest to napad. Nie krył swojej twarzy.<br>Zaskoczona kasjerka wydała wszystkie pieniądze, jakie miała - w sumie 14,6 tys. zł. Były to banknoty 50, 100 i 200-złotowe. Przestępca nie chciał bilonu. Włożył pieniądze do plastikowej torby, a następnie schował pod kurtkę.<br>Na koniec mężczyzna, zachowując nadal stoicki spokój, położył na ladzie petardę. Powiedział, że jest to bomba, która wybuchnie, jeśli paniom przyjdzie do głowy wszczęcie alarmu. Następnie wyszedł z budynku i udał się piechotą w kierunku wsi