Typ tekstu: Prasa
Tytuł: Przekrój
Nr: 1214
Miejsce wydania: Kraków
Rok: 1968
jest jak gdyby przedłużeniem życia jej ojca.
Przemówienia trwały. Nad placem mimo popołudnia wisiał skwar czerwcowego upału. Szeregi uczestników zebrania zaczęły powoli rzednąć. Szukałem cienia. Nie było go nawet obok wielkiego transparentu z napisem: "Ślubowaliśmy bohaterom ruchu oporu - nigdy więcej państwa SS - nigdy więcej faszyzmu!" Na płótnie niby pająk rozpinała złowrogie ramiona czarna swastyka. W pobliżu stały dwie kobiety z dzieckiem w wózku. Starsza i młoda. Może matka z córką i wnuczką. Dlaczego tutaj się znalazły, co skłoniło je i do wytrwałości w blisko dwugodzinnej spiekocie i to z małym dzieckiem, nie wiem. I nie dowiem się nigdy. Bo kiedy chciałem
jest jak gdyby przedłużeniem życia jej ojca. <br>Przemówienia trwały. Nad placem mimo popołudnia wisiał skwar czerwcowego upału. Szeregi uczestników zebrania zaczęły powoli rzednąć. Szukałem cienia. Nie było go nawet obok wielkiego transparentu z napisem: "Ślubowaliśmy bohaterom ruchu oporu - nigdy więcej państwa SS - nigdy więcej faszyzmu!" Na płótnie niby pająk rozpinała złowrogie ramiona czarna swastyka. W pobliżu stały dwie kobiety z dzieckiem w wózku. Starsza i młoda. Może matka z córką i wnuczką. Dlaczego tutaj się znalazły, co skłoniło je i do wytrwałości w blisko dwugodzinnej spiekocie i to z małym dzieckiem, nie wiem. I nie dowiem się nigdy. Bo kiedy chciałem
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego