wór. Popatrzyła na mnie chwilę, znów zarechotała, postawiła krzyżyk i ryknęła:<br>- <foreign>Allez, allez, vite!</><br>Złapałem kurczowo wór (skórzaną świnię ciągnął tragarz, lecz wora za żadne skarby nie chciał tknąć) i ruszyłem szybko ku wyjściu. Po drodze rozpoznałem przerażoną twarz Parksa, a gdy odwróciłem się w drzwiach, zauważyłem, jak sprężystym krokiem zmierzał do budki telefonicznej.<br>Pociąg paryski stał obok naszego, więc co prędzej wyszukałem sobie dziuplę i zaszyłem się w niej, ufając, że zostanę niedostrzeżony przez Parksa aż do odejścia pociągu. Wnet zasnąłem.<br>II<br>O świcie obudziły mnie strzały. Okazało się, że byliśmy na granicy niemieckiej. Rewidowano bagaż i sprawdzano paszporty. Do