zupełnie innym, jest dziwadłem, męczennikiem, zboczeńcem, potworem, który stroi absurdalne miny, śmiejąc się i jęcząc na przemian!<br>Ale jeśli poprosić go, aby ze swej przeklętej dziwaczności wyciągnął wnioski... - odmówi, powołując się na zdrowy rozsądek i prawa człowieka.<br>W Dzienniku Gombrowicz nazwał się wielokrotnie graczem i Proteuszem.<br>Ale był nim już znacznie wcześniej, od Ferdydurke na pewno. Czego - jeszcze jednym - dowodem Przedmowy.<br><br>XII<br><br><q>"Koniec i bomba ] A kto czytał, ten trąba!"</> (F 255) Dziwnie ten Gombrowicz traktuje swoich miłośników... Miast podziękować, obraża sztubackim dowcipem! Ale w tym właśnie jest najbardziej sobą. Nie chce jak wielcy poprzednicy - zniknąć w dziele. Przeciwnie, pragnie pokazać