sumieniem łatwo dawał się usprawiedliwić rozmaitymi nadrzędnymi celami, uświęcającymi środki - on, jeden z pierwszych, postanowił: ani kroku dalej. Ani kroku poza tę granicę, za którą zaczyna się - choćby najrozsądniej motywowane - naruszanie autonomii i wolności "drugiego człowieka", mojego bliźniego.<br> Tylko taka zasada pozwala ocalić własne człowieczeństwo w świecie totalnego zniewolenia i znieprawienia. Ktokolwiek chował się wówczas w cień autorytetu ideologii, instytucji, zbiorowości - musiał iść na kolejne kompromisy gwoli "dobra narodu", "dobra Kościoła" itd. Ale system totalitarny nie uznaje cząstkowych ustępstw, wymaga wszystkiego, trzeba mu się oddać w całości: kto nie jest całkowicie z nim, jest przeciwko niemu. I tak ci, którzy zaczynali