hałasie pomp, generatorów i silników samochodowych. Trudno było uwierzyć, że takie nic mogło zaowocować równie spektakularnym efektem.<br>Jeden po drugim, ze złudną powolnością ginących dinozaurów, kolejne wagony wypadały z torów, kładły się na bok, łamały kratownice i spadały do płynącej dołem rzeki.<br>Kiernacki odczekał, aż ostatni z tych mniej szczęśliwych znieruchomieje na stercie pogiętego żelastwa, po czym skinął głową w stronę samochodu.<br>- To by było na tyle. Możemy wracać. Nic tu po nas.<br>Rozdział 7<br>Aneta najwyraźniej przejęła się prośbą: po prostu odłączyła aktualnego rozmówcę. Spokojny głos dopadł Zdrzałkowicza zupełnie nagle, jak tam, na parkingu.<br>- Dobry wieczór, panie Kostku. Trudno się