nie wiadomo skąd znałem ich imiona i wiedziałem, że to Tania, a to Jura, to Oleg, to Kławdia, i pomyślałem, że miała rację Ludka, kiedy mówiła, że jeszcze rok, jeszcze dwa, a my, polscy zesłańcy, ci młodsi, niczym się już nie będziemy od nich, starożyłow, różnili...<br>i obraz zacierał się, znikał, ale zdołałem jeszcze uchwycić jego uśmiech i ten znak, który mi przesyłał, a znaczyło to, że jednak nie zapomni, choć jego szlak minął się z moim, ale kto wie: może kiedyś przetną się znowu - i zatrzymamy się już obaj na dłużej w domu, gdziekolwiek on będzie,<br>a ja odpowiedziałem mu