Typ tekstu: Prasa
Tytuł: Tygodnik Podhalański
Nr: 31
Miejsce wydania: Zakopane
Rok: 1999
stertę wiórów. Szybko rozglądnął się dookoła i zagrzebał się w wióry. Nerwy miał napięte do granic możliwości. Po wyjściu z wiórów, przeszedł przez dworzec i dał "nura" w ogromny łan dorodnej pszenicy. Ponieważ było duszno i parno, położył się na ziemi i rychło zasnął. Obudził go charakterystyczny świst kos, towarzyszący żniwom. Za wszelką cenę chciał się stąd wydostać. Zaczął się czołgać. Kosiarze otoczyli Józka ze wszystkich stron. Zdezorientowany, wydobył pistolet. Chłopi cofnęli się, ale za nimi stało dwóch żandarmów z karabinami gotowymi do strzału. Szybko ocenił sytuację. Żandarmi musieli iść po jego śladach. Nie miał żadnych szans na wydostanie się z
stertę wiórów. Szybko rozglądnął się dookoła i zagrzebał się w wióry. Nerwy miał napięte do granic możliwości. Po wyjściu z wiórów, przeszedł przez dworzec i dał "nura" w ogromny łan dorodnej pszenicy. Ponieważ było duszno i parno, położył się na ziemi i rychło zasnął. Obudził go charakterystyczny świst kos, towarzyszący żniwom. Za wszelką cenę chciał się stąd wydostać. Zaczął się czołgać. Kosiarze otoczyli Józka ze wszystkich stron. Zdezorientowany, wydobył pistolet. Chłopi cofnęli się, ale za nimi stało dwóch żandarmów z karabinami gotowymi do strzału. Szybko ocenił sytuację. Żandarmi musieli iść po jego śladach. Nie miał żadnych szans na wydostanie się z
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego