Brałaś dla twarzy farby codziennie<br>Prosto z błękitu.<br><br>A w oczach miałaś światło i ciszę<br>Wielkiej pogody,<br>Która, jak mądre ramię, kołysze<br>Lądy i wody.<br><br>A spokój kradłaś Bogu jak słowo<br>Z przepysznej wazy,<br>W której rozsiane, płyną miarowo,<br>Kręcą się głazy.<br><br>A dziś pod miasta kopułą ciemną<br>Serce masz znojne,<br>Pochylasz czoło smutne nade mną<br>I niespokojne.<br><br>A ja z Twych powiek zgarnąwszy ręką<br>Łzy, jak opale,<br>Oto je w mowy przetapiam dźwięku -<br>Ku wsi pochwale.</><br><br><div type="poem" sex="m"><tit>LIPIEC</><br><br>Chodź ze mną prędko na pola, świat się upałem zalewa,<br>I my pić będziem ostrożnie słoneczne wino błyszczące,<br>Usta otworzym szeroko, drżące rozewrzem