kiedy się myjemy: ja mydlę plecy jemu, on mnie, i już wiem, że ma na imię Albin, on zaś, że ja to Andrzej, i wpatrujemy się w siebie, odnajdujemy w przypadkowym zbliżeniu coś niezwykłego, zapowiedź przyjaźni,<br>i śmieję się, i on się śmieje, opryskujemy się nawzajem wodą, i figlujemy, bo znów jesteśmy po prostu niespełna jedenastoletnimi beztroskimi chłopcami, którym nikt nie każe być dorosłym i którzy wraz ze starą odzieżą ze śladami wielomiesięcznej wędrówki z miejsc zesłania uwolnili się na okamgnienie od jakże złych wspomnień, zapomnieli na krótko o tym wszystkim, co składało się na ich życie przez prawie dwa lata