płaczu wstrzymać się nie możesz... Ani chybi wpływ lektur z ojcowskiej biblioteki, ten jakiś Rousseau. Urządzasz mi tu nowy teatrzyk. Sama nie wiesz, czego chcesz; to płaczesz, to się gniewasz, to mnie przepraszasz, to znów wybuchasz skargami, pretensją... Raz masz mi za złe, że za często jeżdżę na polowania, to znów nie podoba ci się, że za dużo przesiaduję w domu. Zapraszaj częściej, jeśli chcesz, sąsiadki z okolicznych dworów, przyjaciół z Grodna. Zajmij się batikowaniem, muzyką, śpiewem...<br><br>W końcu zaprzestali i tych dialogów. Eliza zaczynała wyrastać coraz widoczniej nie tylko ze swoich wyprawowych sukien, drażniły ją błahe dyskusje, rozmowy o końskich