Typ tekstu: Książka
Autor: Sapkowski Andrzej
Tytuł: Wieża jaskółki
Rok: 2001
bez słowa.
- Proponuję - odezwał się zimnym głosem wampir - abyście podali sobie ręce. Proponuję, aby nigdy, przenigdy już nie wracać do tamtej sprawy.
Niespodziewanie zadął i zaszumiał zbiegający z gór wicher, w którym, wydawałoby się, brzmiały jakieś upiorne wycia, krzyki i zawodzenia. Pędzone po niebie chmury przybrały fantastyczne kształty. Sierp księżyca zrobił się czerwony jak krew.
Wściekły chór i furkot skrzydeł lelków kozodojów zbudziły ich przed świtem.
Wyruszyli tuż po wschodzie słońca, które oślepiającym ogniem zapaliło później śniegi na szczytach gór. Wyruszyli na długo przed tym, zanim słońce zdołało ukazać się zza szczytów. Zresztą zanim się ukazało, niebo zasnuły chmury.
Jechali wśród lasów
bez słowa. <br>- Proponuję - odezwał się zimnym głosem wampir - abyście podali sobie ręce. Proponuję, aby nigdy, przenigdy już nie wracać do tamtej sprawy.<br>Niespodziewanie zadął i zaszumiał zbiegający z gór wicher, w którym, wydawałoby się, brzmiały jakieś upiorne wycia, krzyki i zawodzenia. Pędzone po niebie chmury przybrały fantastyczne kształty. Sierp księżyca zrobił się czerwony jak krew.<br>Wściekły chór i furkot skrzydeł lelków kozodojów zbudziły ich przed świtem.<br>Wyruszyli tuż po wschodzie słońca, które oślepiającym ogniem zapaliło później śniegi na szczytach gór. Wyruszyli na długo przed tym, zanim słońce zdołało ukazać się zza szczytów. Zresztą zanim się ukazało, niebo zasnuły chmury.<br>Jechali wśród lasów
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego