Typ tekstu: Książka
Autor: Bojarska Teresa
Tytuł: Świtanie, przemijanie
Rok wydania: 1996
Rok powstania: 1980
proboszcz na spytki.
- A jak było w bursie?
- Szkoda słów! Jak zwykle w instytucji dobroczynnej, kłaniać się trzeba nisko różnym takim. Ale ja miałem już własny rozum. Poznałem się z młodymi z Wici. I tak zostało. Ksiądz nie wiedział, dziedzic nie wiedział, przyczaiłem się. A jak wyszło szydło z worka, zrobił się rejwach, że mnie do matury nie dopuszczą, pytam, za co? Myślałem, że dziedzic przestanie płacić za bursę, ale nie, płacił dalej.
- Zdał pan maturę?
- A jakże. Potem obóz junacki. Szykowałem się jesienią do wojska. Zgłosiłem się na ochotnika, nie wzięli. Podchorążówka, za wysokie progi dla chamskiego syna. Ksiądz znów radził
proboszcz na spytki.<br>- A jak było w bursie?<br> - Szkoda słów! Jak zwykle w instytucji dobroczynnej, kłaniać się trzeba nisko różnym takim. Ale ja miałem już własny rozum. Poznałem się z młodymi z Wici. I tak zostało. Ksiądz nie wiedział, dziedzic nie wiedział, przyczaiłem się. A jak wyszło szydło z worka, zrobił się rejwach, że mnie do matury nie dopuszczą, pytam, za co? Myślałem, że dziedzic przestanie płacić za bursę, ale nie, płacił dalej.<br>- Zdał pan maturę?<br>- A jakże. Potem obóz junacki. Szykowałem się jesienią do wojska. Zgłosiłem się na ochotnika, nie wzięli. Podchorążówka, za wysokie progi dla chamskiego syna. Ksiądz znów radził
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego