Zaskoczone czułością, nie zdążyły się ani cofnąć, ani oddać uścisku. Żona pułkownika spiesznie dopinała pas, otulała się kożuchem. Wychodząc, obróciła się nagle ku Hani. Dłoń w futrzanej rękawicy spoczęła na ramieniu dziewczyny:<br>- Nu, paczemu ty grustnaja, nie nada, ułybajsia, dieuszka, ty gierojnia.<br>Hania z widocznym trudem opanowała się, by nie zrzucić ręki pocieszycielki. Nikt nie dał jej prawa do takiej poufałości. Wchodzi z obcasami w życie rodziny, w polskie dramaty. Kobieta żołnierz wgramoliła się na samochód, pozdrowiła zostających gestem. Znowu byli sami. W brudnym, wyziębionym domu na posadzce walały się zakrwawione bandaże, resztki onuc, błoto. Marysia wzięła się za sprzątanie. Trzaskała