Typ tekstu: Prasa
Tytuł: Detektyw
Nr: 5 (153)
Miejsce wydania: Warszawa
Rok: 1999
drogę, a więc niczym roślinka mógł sobie przy tym śmietniku dalej wegetować.
Co litościwsi nawet go dokarmiali. Tak, jak się dokarmia bezdomne koty. Kładli obok pojemników na śmieci torby ze skrawkami wędlin, wyschniętymi ciasteczkami i innymi resztkami jedzenia. Niektórzy w plastikowych pudełkach po lodach stawiali na murku, okalającym śmietnik, przedwczorajszą zupę albo stare, czasami nawet zapleśniałe pieczywo. Co jakiś czas wynosili też zniszczone, poplamione ubrania i zamiast wrzucać do pojemnika, wieszali obok. Z czasem tak się przyzwyczaili do Dziada, że gdy kilka dni go nie było i nie odbierał przeznaczonych dla niego rzeczy, byli nawet zdziwieni i wychodząc lub wracając do
drogę, a więc niczym roślinka mógł sobie przy tym śmietniku dalej wegetować.<br>Co litościwsi nawet go dokarmiali. Tak, jak się dokarmia bezdomne koty. Kładli obok pojemników na śmieci torby ze skrawkami wędlin, wyschniętymi ciasteczkami i innymi resztkami jedzenia. Niektórzy w plastikowych pudełkach po lodach stawiali na murku, okalającym śmietnik, przedwczorajszą zupę albo stare, czasami nawet zapleśniałe pieczywo. Co jakiś czas wynosili też zniszczone, poplamione ubrania i zamiast wrzucać do pojemnika, wieszali obok. Z czasem tak się przyzwyczaili do Dziada, że gdy kilka dni go nie było i nie odbierał przeznaczonych dla niego rzeczy, byli nawet zdziwieni i wychodząc lub wracając do
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego