trzy Złote Palmy<br>A teraz, piesku, ruszamy dalej."<br>I kazał kroczyć nogom ze stali<br>Poprzez spętane gąszcze korali.<br><br>Ryby nie żyją na tej głębinie,<br>Mogą tu istnieć płazy jedynie,<br>Ale te płazy są to okazy<br>Twardsze od naszych tysiące razy,<br>Opancerzone tak, że bez szkody<br>Znoszą straszliwe ciśnienie wody.<br>Atlantozaury zwartą ławicą<br>Krągłe, bezgłowe, tuż nad ulicą<br>Zawirowały swoim zwyczajem<br>I gniotąc sobie boki nawzajem,<br>Ssały żarłocznie morskie liszaje.<br>Dwie salamandry opancerzone<br>Niepostrzeżenie pełzły w ich stronę,<br>Pożarły wszystkie jeden po drugim,<br>Pozostawiając złociste smugi.<br><br>Zza węgła wyszedł jaszczur kolczasty<br>I koralowe mijając chwasty,<br>Na salamandrę napadł znienacka,<br>Zgniótł łeb jej