mnie pojawia - to jest to pewnie jakieś obciążenie estetyczne, które za mną idzie. Miewałam takie okresy antyestetyczne w tym, co robiłam. U mnie rzeczywistość jest "przefiltrowana" przez przeżycie, przez sny, przypomnienia z dzieciństwa... Nie jest to wcale bezpośrednie dotykanie rzeczywistości. I te rzeczy, które, uważam, udały mi się, to były "zwidzenia" - takie mniejsze wizje. To jest przełożenie materii życia na jeden obraz - bo w tym widzę sens. Czasami całe miesiące, tygodnie materializują mi się w jednym znaku, który według Junga może opowiedzieć coś, czego nie da się ująć za pomocą słów ani żadnym innym sposobem. Uprawiam twórczość plastyczną zamiast pisania pamiętnika