krawędzi stołu.<br>Były to palce chude i wydłużone, kościanej barwy, przejrzystej epidermy - - palce jakby z gabloty muzealnej... Palce przywykłe do grzebania w księgach i woluminach, w starych sztychach, w zaśniedziałych pieniążkach, w numizmatycznych zbiorach... Palce o wielkiej wytrawnej czułości dotknięcia, choć na brzuścach pyłem bibliotek przeżarte... Niemniej, sztywne w przegubach, zwierające się krogulczo, hakowato. - Palce, można by rzec, abstrakcyjne, nieprzydatne do codziennego, pospolitego użytku, prześwietlone jakowymś fluidem w obcowaniu z tajemnicami dziejów polskich i powszechnych: palce - - widmo z kości i skóry.<br>W tych palcach właśnie spoczęły dzisiaj losy rewolucji.<br>Naprzeciw pana profesora siedzieli, jeden przy drugim, na stołkach rzeźbionych z wysokimi oparciami