Typ tekstu: Książka
Autor: Czeszko Bohdan
Tytuł: Pokolenie
Rok wydania: 1974
Rok powstania: 1951
zapchana tłuszczem. Owinęli w dziesięć szmat i papierów. Ja wiem... na dwadzieścia lat zakonserwowali. Jest to własność mojego szefa - akowca. Myślałem - po co pistolet ma zgnić. Zwędziłem mu i tyle. Takiego pistoletu każdy się zlęknie".
Była to piękna broń, lśniąca głęboką czernią oksydowania, bez skazy. Vis miał rasowy kształt, przypominał zwierzę dobrej krwi. Ciężki w miarę, z wygodną dla dłoni rękojeścią w ebonitowych okładkach, misternie żłobkowanych. Z tyłu miał kurek łatwo odwodzący się za pomocą kciuka. Za pociśnięciem spustu kurek spadał na iglicę, spadał z suchym, metalicznym trzaskiem, jaki dobra stal wydaje przy uderzeniu. Można było łatwo wyobrazić sobie łoskot strzału
zapchana tłuszczem. Owinęli w dziesięć szmat i papierów. Ja wiem... na dwadzieścia lat zakonserwowali. Jest to własność mojego szefa - akowca. Myślałem - po co pistolet ma zgnić. Zwędziłem mu i tyle. Takiego pistoletu każdy się zlęknie".<br>Była to piękna broń, lśniąca głęboką czernią oksydowania, bez skazy. Vis miał rasowy kształt, przypominał zwierzę dobrej krwi. Ciężki w miarę, z wygodną dla dłoni rękojeścią w ebonitowych okładkach, misternie żłobkowanych. Z tyłu miał kurek łatwo odwodzący się za pomocą kciuka. Za pociśnięciem spustu kurek spadał na iglicę, spadał z suchym, metalicznym trzaskiem, jaki dobra stal wydaje przy uderzeniu. Można było łatwo wyobrazić sobie łoskot strzału
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego