Typ tekstu: Prasa
Tytuł: Kultura
Nr: 7-8
Miejsce wydania: Paryż
Rok: 1964
przyznać muszę, że w przeciwieństwie do sądów lubelskich, Wydział Bezpieczeństwa traktował mnie wówczas bardzo przyzwoicie; wyrozumiałość wypływała z nadziei, że z czasem zmienię, lub przynajmniej złagodzę poglądy polityczne. Tacy jak Czechowicz, urabiając opinię w odpowiednim kierunku, przyczyniali się do podtrzymania tej wyczekującej postawy. Stąd, jako syn marnotrawny, z potępieniem którego zwleka się do ostatniej chwili, mogłem sobie pozwolić na bardzo wiele rzeczy. Bolesław Piach - będzie o nim mowa w dalszym ciągu - kładł ręce na głowie i mówił, na pół przerażony, na pól zachwycony: "Gdybym napisał połowę tego, co ty, to by mnie zakopali dwa kilometry pod ziemią".
W swojej paszkwilanckiej "Cyganerii
przyznać muszę, że w przeciwieństwie do sądów lubelskich, Wydział Bezpieczeństwa traktował mnie wówczas bardzo przyzwoicie; wyrozumiałość wypływała z nadziei, że z czasem zmienię, lub przynajmniej złagodzę poglądy polityczne. Tacy jak Czechowicz, urabiając opinię w odpowiednim kierunku, przyczyniali się do podtrzymania tej wyczekującej postawy. Stąd, jako syn marnotrawny, z potępieniem którego zwleka się do ostatniej chwili, mogłem sobie pozwolić na bardzo wiele rzeczy. Bolesław Piach - będzie o nim mowa w dalszym ciągu - kładł ręce na głowie i mówił, na pół przerażony, na pól zachwycony: "Gdybym napisał połowę tego, co ty, to by mnie zakopali dwa kilometry pod ziemią".<br>W swojej paszkwilanckiej "Cyganerii
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego