życzeń.<br>Nie mogłem znieść uroczyście śpiewanych mi stu lat; najgorsze było to, że akurat w tym momencie nie mam się gdzie ukryć, nie mam co zrobić z twarzą, z oczami, które mnie oskarżają, krzyczą głośno, że nie zasługuję nie tyle na tak długie życie, ile na ten rodzaj okazanej mi życzliwości i sympatii, że nie jestem tym, za kogo mnie uważają, komu można taką życzliwość okazać. <br><br>Nie lubiłem życzeń, urodzinowych, świątecznych, nie patrzyłem w oczy osobie, która mi je składała, uciekałem wzrokiem w bok, i tylko ze strachu przed jeszcze gorszą kompromitacją ściskałem dłoń osoby dobrze mi życzącej, w duchu błagając