Typ tekstu: Książka
Autor: Dukaj Jacek
Tytuł: Czarne oceany
Rok: 2004
nikt się nie zgłasza z prototypem, przysyłają drugi i trzeci rzut, żeby bezpiecznie bełkotał o zdezaktualizowanych rewelacjach. A tymczasem Bronsteina ubijają. Ja rozumiem, że taki monopol, jeśli utrzymany przez kilka tygodni Wojen, może oznaczać całkowitą dominację gospodarczą, alpejskie krzywe zysków. Ale to mnie się rozliczy z klęski Programu. Dla mnie zysk jest żaden.
Chigueza pokiwała smętnie głową. Dopiła kawę. Popatrzyła na Hunta, nareszcie bez uśmiechu na suchych wargach.
Teraz już zdecydowanie powinna coś powiedzieć.
Nie mówiła nic.
Nicholasa zaczynała ogarniać rozpacz.
- Generał Kleist z Korpusu... - rzucił.
Ale wtedy w końcu odezwała się Chigueza.
- Trzy godziny temu - powiedziała cicho - prezydent podpisał rozporządzenie
nikt się nie zgłasza z prototypem, przysyłają drugi i trzeci rzut, żeby bezpiecznie bełkotał o zdezaktualizowanych rewelacjach. A tymczasem Bronsteina ubijają. Ja rozumiem, że taki monopol, jeśli utrzymany przez kilka tygodni Wojen, może oznaczać całkowitą dominację gospodarczą, alpejskie krzywe zysków. Ale to mnie się rozliczy z klęski Programu. Dla mnie zysk jest żaden. <br>Chigueza pokiwała smętnie głową. Dopiła kawę. Popatrzyła na Hunta, nareszcie bez uśmiechu na suchych wargach. <br>Teraz już zdecydowanie powinna coś powiedzieć. <br>Nie mówiła nic.<br>Nicholasa zaczynała ogarniać rozpacz. <br>- Generał Kleist z Korpusu... - rzucił. <br>Ale wtedy w końcu odezwała się Chigueza. <br>- Trzy godziny temu - powiedziała cicho - prezydent podpisał rozporządzenie
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego