akcent, polegający na przeciąganiu samogłosek przy końcu każdego słowa, to naprawdę nie było powodów do zachwytu. Na czym więc polegała ta jego oryginalność? Nie umiem tego konkretnie wyjaśnić. Sprawiał wrażenie dystrakta, a był solidnym i wymagającym organizatorem.<br>Był bardzo pomocny w okresie, gdy nasz Krakowski Oddział stawiał pierwsze kroki, brał żywy udział w życiu społecznym i gospodarczym miasta. Wydawał się gburowaty i arogancki, a miał serce czułe na biedę, niedostatki, jakie gnębiły środowisko w pierwszych powojennych miesiącach. Chodził zaniedbany, w nigdy nie czyszczonych butach, ale zawsze umyty i ogolony. We frontowej oficynie zajmował małe pomieszczenie, do którego trzeba się było wspinać