talerzu resztki wędliny mówią do niego ludzkim głosem. Na dodatek wydało mu się, że mówią nie tylko ludzkim głosem, ale i obrażonym tonem. Nie mógł uwierzyć. <br>- to niemożliwe, nie mogę uwierzyć - wystękał w malignie, podniósł się na łokciu i jak się tak przypatrzył bliżej, to ona, ta wędlina rzeczywiście mówiła. Bez dwóch zdań! <br>Mówiła cichutko, że wszystko dobrze, ale mogło być taniej, w te święta bożego narodzenia. <br>- Kurde wiedziałem - mruknął pan Stasiu, a następnie bez wahania wepchnął resztki z talerza do ust. Bo co prawda, to prawda, może i można było, gdyby pochodził, popytał, potargował, ale byle głupia kurwa, wędlina, nie będzie mu